TEKST O TYM JAK POWSTAWAŁ „GRUZOSPAD”

Obrazy maluję na anodowanych płytach aluminiowych jako podobraziach, które uważam za jednymi z trwalszych, o czym zresztą można przeczytać w fachowej literaturze. Malowany w w 2020 roku obraz, roboczo nazwany „Gruzospadem” o wymiarach 124 cm wysokości na 100 cm w podstawie jest do chwili obecnej rekordzistą jeśli chodzi o czas poświęcony na jego stworzenie, oscylujący wokół czterech miesięcy. Tak długi okres wynikał z przyjęcia metody malowania, którą wybrałem spośród dwóch, mianowicie: albo wodospad przerabiam na ruiny głównie architektury, albo riuny na wodospad. Wybrałem tę drugą, o wiele bardziej pracochłonną, wymagającą użycia drobnych pędzli dla całej powierzchni „wody”, których dla tego celu zużyłem kilkanaście jak nie kilkadziesiąt. Następnie wypracowany detal zacząłem zamazywać, przerabiać, odpowiednio cieniować, aż do finalnej postaci. Pomysł na jego powstanie zrodził się z inspiracji wcześniejszą pracą, czyli kwadratowym wodospadem umieszczonym wewnątrz ogromnej przestrzeni. Obraz ten wisiał u mnie na ścianie i w którymś momencie, zerkając, pojawiła się wizja łącząca rozpadające się budynki z wodospadem w ujęciu na wprost, przy czym od razu wyobraziłem sobie, a raczej „usłyszałem” ogromny huk temu towarzyszący. Podczas szkicowania już wiedziałem, że nie ma sensu trzymać się jednej skali oraz jedynie architektury. Tak więc oprócz różnej wielkości strzępów architektury pojawiają się najdziwniejsze elementy jakie mi względnie swobodnie przychodziły do głowy, bądź inne, jakie „widziałem” w plamach malując. W pracy tej – mówiąc potocznie – dałem upust wyobraźni i ilość dziwactw rosła wraz z czasem malowania obrazu. Dół pierwotnie miałbyć uproszczony, złożony jedynie z jakiejś barierki i węszącego psa, ale wygrała wyobraźnia. „Gruzospad” dał początek pochodnym wizjom i jego wersje z całą pewnością pojawią się w przyszłości. Obraz jest na pewno dla widzów lubiących detal, cierpliwych, analizujących pracę centymetr po centymetrze, gdyż jest tam cała masa elementów fantastycznych, niezrozumiałych, czy wręcz celowo sprzecznych, których nie chcę wskazywać po to, by oglądający mógł z biegiem czasu odkrywać kolejne z nich i być może dostrzegać zalążki przyszłych obrazów. A wszystko to w morzu pytań i refleksji.